Sign In
Ask Question
History
Bello
21 August, 22:59
Jaka rade znalezli majtkowie w legenda zeglarska
+4
Answers (
1
)
Cason Benton
22 August, 02:20
0
Był okręt, który zwał się "Purpura", tak wielki i silny, że się nie bał wichrów ani bałwanów, choćby najstraszniejszych.
I płynął ciągle z rozpiętymi żaglami, wspinał się na spiętrzone wały, kruszył potężną piersią podwodne haki, na których rozbijały się inne statki - i płynął w dal, z żaglami w słońcu, tak szybko, że aż piana warczała
mu po bokach, a za nim ciągnęła się szeroka i długa droga świetlista.
- To pyszny statek! - mówili żeglarze z innych okrętów. - Rzekłbyś: lewiatan fale porze! A czasem pytali załogę "Purpury":
- Hej, ludzie! dokąd jedziecie?
- Dokąd wiatr żenie! - odpowiadali majtkowie. - Ostrożnie! tam wiry i skały!
W odpowiedzi na przestrogę wiatr tylko odnosił słowa pieśni tak szumnej jak burza sama:
Wesoło płyńmy, wesoło!
Szczęśliwe było życie załogi na tym statku. Majtkowie, zaufani w jego wielkość i dzielność, drwili z niebezpieczeństw. Sroga panowała karność na innych okrętach, ale na "Purpurze" każdy robił, co chciał.
Życie tam było ustawicznym świętem. Szczęśliwie przebyte burze i pokruszone skały zwiększyły jeszcze zaufanie. Nie ma (mówiono) takich raf ni takich burz, które by "Purpurę" rozbić mogły. Niech huragan przewraca morze - "Purpura" popłynie dalej.
I "Purpura" płynęła istotnie, dumna, wspaniała. Przechodziły lata całe - a ona nie tylko sama zdawała się być niezłomną, ale ratowała jeszcze inne statki i przygarniała rozbitków na swój pokład.
Ślepa wiara w jej siłę zwiększała się z dniem każdym w sercach załogi. Żeglarze zleniwieli w szczęściu i zapomnieli sztuki żeglarskiej. - "Purpura" sama popłynie - mówili. - Po co pracować, po co baczyć na statek, pilnować steru, masztów, żagli, lin? po co żyć w trudzie i pocie czoła, gdy statek, jak bóstwo - nieśmiertelny?
Wesoło płyńmy, wesoło!
I płynęli jeszcze długie lata. Aż wreszcie upływem czasu załoga zniewieściała zupełnie, zaniedbała obowiązków i nikt nie wiedział, że statek począł się psować. Słona woda przeżarła belki, potężne wiązania rozluźniły się, fale poobdzierały burty, maszty popróchniały, a żagle zetliły się na powietrzu.
Wszelako głosy rozsądku poczęły się podnosić:
- Strzeżcie się! - mówili niektórzy majtkowie.
- Nic to! płyniemy z falą! - odpowiadała większość marynarzy.
Tymczasem, pewnego razu, wybuchła taka burza, jakiej dotychczas nie bywało na morzu. Wichry zmieszały ocean z chmurami w jeden piekielny zamęt. Wstały słupy wodne i leciały z hukiem na "Purpurę", straszne, spienione, wrzące. Dopadłszy statku wbiły go aż na dno morza, potem rzuciły ku chmurom, potem zwaliły znów na dno. Pękły zwątlałe wiązania statku i nagle krzyk straszny rozległ się na pokładzie.
- "Purpura" tonie! I "Purpura" tonęła naprawdę, a załoga, odwykła od trudów i żeglugi, nie wiedziała, jak ją ratować! Lecz po pierwszej chwili przerażenia wściekłość zawrzała w sercach, bo kochali jednak swój statek ci marynarze.
Więc zerwali się wszyscy i poczęli bić z dział do wichrów i fal spienionych, a potem chwyciwszy, co kto miał pod ręką, poczęli chłostać morze, które chciało zatopić "Purpurę".
Wspaniała była walka tej rozpaczy ludzkiej z tym żywiołem. Lecz fale były silniejsze od żeglarzy. Działa zalane umilkły. Olbrzymie wiry porwały wielu walczących i uniosły w odmęt wodny. Załoga zmniejszała się z każdą chwilą - ale walczyła jeszcze. Zalani, na wpół oślepli, pokryci górą pian, żeglarze walczyli do upadłego.
Chwilami sił im brakło, ale po krótkim spoczynku znów zrywali się do walki.
Na koniec ręce im opadły. Poczuli, że śmierć nadchodzi.
I nastała chwila głuchej rozpaczy. I poglądali na się ci żeglarze jak obłąkani.
Wtem te same głosy, które poprzednio ostrzegały już o niebezpieczeństwie, podniosły się znowu, silniejsze, tak silne, że ryk fal nie mógł ich zagłuszyć.
Głosy te mówiły:
- O, zaślepieni! Nie z dział wam bić do burzy, nie fale chłostać, ale statek naprawiać! Zstąpcie na dno. Tam pracujcie. "Purpura" jeszcze nie zginęła.
Na owe słowa drgnęli ci na wpół umarli i rzucili się wszyscy na spód, i rozpoczęli pracę od spodu.
I pracowali od rana do nocy, w trudzie i pocie czoła, chcąc dawną bezczynność i zaślepienie wynagrodzić ...
Comment
Complaint
Link
Know the Answer?
Answer
Not Sure About the Answer?
Get an answer to your question ✅
“Jaka rade znalezli majtkowie w legenda zeglarska ...”
in 📙 History if there is no answer or all answers are wrong, use a search bar and try to find the answer among similar questions.
Search for Other Answers
You Might be Interested in
Why is China at an advantage OVER the united States
Answers (1)
Who claimed the New York area for the Dutch?
Answers (1)
What was the most important reason for the patriots defeat of the British?
Answers (1)
The formation of the state of Israel
Answers (1)
Based on bromden's flashbacks, what elements from his history do we know?
Answers (1)
New Questions in History
What parts of the accounts seem most reliable, and what criteria can be used to sort out degrees of accuracy?
Answers (1)
Why did france blame Germany for ww1 and why should Germany pay for the damages they did
Answers (1)
This area of colonies is where most newcomers to the colonies first arrived?
Answers (2)
Match the following: 1. amoral something not easily forgotten; impossible to get rid of as a memory 2. ecosystem absence of specific moral values or judgments 3. indelible the likely outcome of something, such as an illness 4.
Answers (2)
The Tropics of New York by Claude McKay is which type of poem? • a free verse poem • a narrative poem • a lyric poem • an ode
Answers (1)
Home
»
History
» Jaka rade znalezli majtkowie w legenda zeglarska
Sign In
Sign Up
Forgot Password?